środa, 26 grudnia 2012
Święto w Teatrze Marzeń. United – Newcastle 4:3!
Piłkarze Manchesteru United zafundowali swoim kibicom huśtawkę nastrojów w świąteczną środę. Wicemistrzowie Anglii wygrali po dramatycznym meczu z Newcastle United 4:3 (1:2) w ramach 19. kolejki Premier League. Ich fani mogą być zadowoleni, bo najgroźniejszy rywal – Manchester City – przegrał 0:1 (0:0) z Sunderlandem.
rzez ostatnie dziewięć sezonów Czerwone Diabły zawsze wygrywały w Boxing Day. Mało kto mógł przypuszczać, że grające w kratkę Newcastle pokusi się o niespodziankę. Sroki nie potrafią wygrać na Old Trafford już od 41 lat, a w środowe popołudnie musiały sobie radzić bez dwóch gwiazd środka pola – Chiecka Tiote i Yohana Cabaye'a.
Złe miłego początki
Największym nieobecnym tego starcia był jednak Wayne Rooney, którego niespodziewanie zabrakło nawet na ławce rezerwowych. Anglik doznał urazu na treningu i sir Alex Ferguson postanowił nie ryzykować jego zdrowia. Bez niego gospodarze mieli ogromne kłopoty, bo już w 4. minucie prowadzenie gościom dał James Perch.
Podirytowanych kibiców w Teatrze Marzeń uspokoił dopiero dwadzieścia minut później Jonny Evans, dobijając strzał Javiera Hernandeza. Radość nie trwała jednak długo, bo w 27. minucie obrońca United... skierował piłkę do własnej bramki. Lider Premier League udał się na przerwę w strugach deszczu i przy głośnych gwizdach.
Meksykański bohater
To podziałało na gospodarzy mobilizująco, bo po zmianie stron do wyrównania doprowadził Patrice Evra. Kiedy wydawało się, że Newcastle ograniczy się jedynie do defensywy, kapitalnym uderzeniem popisał się Papiss Cisse. Taki obrót spraw obudził Robina van Persiego, który strzelił swojego 13. gola w tym sezonie i zrównał się z Michu na pierwszym miejscu klasyfikacji strzelców.
W końcówce działy się niesamowite rzeczy. Najpierw w słupek trafił Hernandez, a chwilę później szczęścia nie miał również Sylvain Marveaux. Wreszcie, w 90. minucie, tam gdzie być powinien znalazł się Chicharito i zapewnił Czerwonym Diabłom trzy punkty.
Smutek The Citizens
Nie tylko czerwona część Manchesteru musiała drżeć o swój zespół. Ogromne problemy w meczu z Sunderlandem miał mistrz Anglii, ale dla niego nie skończyło się to tak szczęśliwie. Choć w pierwszej połowie The Citizens mieli lekką przewagę, to wszystko zmieniło się po przerwie.
W 52. minucie do siatki trafił były gracz City – Adam Johnson, pogrążając mistrzów Anglii. Kibice Obywateli liczyli, że ich ulubieńcy odwrócą jeszcze losy spotkania, ale nic takiego nie miało miejsca. W tej sytuacji Manchester United powiększył przewagę nad lokalnym rywalem do siedmiu punktów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz